Furia. Nieokiełznana złość, która mną zawładnęła, sprawiła,
że musiałem się właśnie wyżywać na paroletnim, zasłużonym worku treningowym.
Prawy sierpowy, lewy prosty… Moje serce
mocniej zabiły, gdy ją ujrzałem. Cholera! Unik, skłon, podcięcie… Głębokie zielony oczy, które tak niewinnie
emanowały smutkiem. Psia mać! Przetrzymanie worka, mocne uderzenie z
kolana, a następnie mocne uderzenie boczne.
Delikatny, lekko zachrypiały głos, który roznosił się w moim umyśle działając
niczym narkotyk. Ja pierdolę! Z bezsilności oparłem wilgotne czoło o czarny
materiał, który właśnie został przeze mnie skatowany. Przymknąłem powieki, a
mimo to wciąż jej lekko przygarbiona postać siedziała mi w głowie. Westchnąłem
zrezygnowany, nie wiedząc, co zrobić. Nie delikatnym ruchem usiadłem na ziemi.
Sięgnąłem po mój ręcznik i podkoszulkę. Puszystym materiałem wytarłem z mojego
nagiego torsu spływające krople potu. Założyłem szybko szary podkoszulek i
położyłem się na plecach chowając twarz w zabandażowanych dłoniach.
Relaksacyjnie wziąłem głęboki wdech i wydech. W sumie, jej obraz w mojej głowie
nie był taki zły. Lekko zaśmiałem się z moich zdziwaczałych myśli i delikatnie,
ale dobitnie wypowiedziałem imię tej zaskakującej Istotki. Nagle usłyszałem za
sobą lekki trzask zamykanych drzwi. Cholera! Obróciłem się i nikogo nie zauważyłem.
Ktoś mnie widział. Wstałem, podszedłem szybkim krokiem do drzwi i wypatrując
przez małą, szybkę w drzwiach, która miała niesymetryczny wzór, starałem się
ujrzeć jakąś postać. Niestety – nie powiodło się. Nie mając siły na bieg,
westchnąłem i wróciłem się po moją torbę sportową, by następnie skierować się w
stronę domu. Sakura… Czemu jej persona zajmowała tyle miejsca w mojej głowie?
Dziwne uczucie. Dziwne, ale fajne.
Pieprzona masochistka! Co jest ze mną nie tak? Ile można myśleć o jednym facecie, no bez jaj! To jest doprawdy irytujące, gdy jakaś osoba, na przykład własny prześladowca (!), zajmuje wszystkie twoje myśli, i uwaga – bez twojej zgody! Okej, jest parę aspektów, które przeczą mojej nietolerancji, co do Sasuke. Na przykład to, że z wyglądu jest całkiem znośny…. Jest zabójczo przystojny, dobrze o tym wiesz, kochana. Coś mnie do niego przyciąga, on mnie w pewien niewyjaśniony sposób pociąga… On ocieka seksem, przyznaj to! Ma ciekawe oczy… Ciekawe? One są piękne, mogłabyś w nich utonąć, normalnie się w nich rozpływasz! Ogólnie posturę ma dobrą. Widziałaś go w podkoszulku, ma zajebiste mięśnie – zero tłuszczyku! Mówią, że ma świetne oceny. Jest mego inteligentny, czujesz to.
Z charakteru jest dziwny, arogancki i ma zawyżone ego. I to w nim lubisz! Zamknij się, do cholery! Jak ciebie nie potrzebuję, to akurat jesteś. Moje alter ego, zwane prze mnie Kaen, jest naprawdę natrętne. W głowie znów usłyszałam jej spokojny głos – Lecisz na niego. Wewnętrzna ja wpadła w niepochamowany rechot. I co jeszcze? Może on ma o mnie fantazje? Ha! Dobre sobie. Przechodząc obok starego, zapuszczonego budynku, usłyszałam w jego wnętrzu niepokojące dźwięki. Niepewnie zwróciłam się w jego kierunku. Wspięłam się jednym krokiem na podest omijając trzy schodki. Chwyciłam za starą, pozłacaną klamkę od drzwi wejściowych obcego obiektu i delikatne popchnęłam. Zdziwiona zauważyłam, że po drugiej stronie ciągnącego się korytarza, w nieznanym mi pokoju świeci się światło. Szybkim i przede wszystkim cichym chodem pokonałam dzielącą mnie odległość od obiektu mojego zainteresowania. Przez zniekształcona szybkę w drzwiach zauważyłam jakąś wysoką męską postać uderzającą w, zapewne, worek treningowy. Zacisnęłam powieki walcząc sama ze sobą. Znając siebie, wpadnę przez to w kłopoty. Moja ciekawość… jest teraz taka duża! Matko, dlaczego jestem taka wścibska? Chwyciłam za klamkę i najdelikatniej jak tylko potrafiłam uchyliłam minimalnie drzwi. Zamarłam. No nie – jęknęłam w myślach. Jego postać już mnie dosłownie prześladuje. Mój wzrok przyciągnął ruch jego niesamowicie napiętych mięśni. Dotarło do mnie. On… Jest w połowie nagi! On nie ma koszulki! O mój Boże. Nie mogłam pokonać siły kierunku mojego spojrzenia. Jego klatka piersiowa, brzuch. Jejku. Ale on jest wysportowany. Kropelki potu, które wytyczały szlaki na jego gorącym ciele tylko podnosiły moją temperaturę. Jego chaotycznie roztrzepane włosy, mimo, że przyklejały się do jego czoła, wciąż wyglądały nienagannie, jakby perfekcje w każdym stopniu miał w genach. Niepokojące. Jest tak przystojny, że aż to jest nieprawdopodobne! Czy ja właśnie?.. Tak, wreszcie to przyznałaś. Spojrzałam na jego twarz wykrzywioną w grymasie. Jest czymś strapiony, ale czym? Nagle nikle się uśmiechnął i runął na ziemie w pozycji siedzącej. Zaczął ciężko oddychać. Sięgną po puszysty materiał i zaczął wycierać swój tors z potu. O matulu. Mój wzrok wodził za jego ręką poruszającą się na mocno wyrzeźbionym i umięśnionym torsie. Przełknęłam głośno ślinę. Moje przyspieszone tętno tak mocno dudniło mi w uszach, że miałam wrażenie, że i on to zaraz usłyszy. Nagle mój obiekt westchnięć poszarzał. Co? Ach, założył szary podkoszulek, który wciąż opinał jego napięte mięśnie. Położył się i zakrył twarz rękoma. Ugh, no ukaż swoje emocje i odsłoń swoją twarz! Nagle usłyszałam jego śmiech. Coś się stało? Nie. Przez przestrzeń między jego palcami zauważyłam delikatny uśmiech. Do moich uszu dobiegł cudowny dźwięk. Tak miękko, z taką ledwo zauważalną radością i równoczesnym smutkiem i niedowierzeniem. Powiedział to z taką czułością oraz delikatną przestrogą dla samego siebie. Ugh, pieprzona poetka. Doszło do mnie CO on powiedział. Sakura. On myśli o mnie! Ja wywołuję u niego te wszystkie emocje! Zdrętwiałam. Usłyszałam głośny trzask drzwi przede mną. Kurde! Z tego wszystkiego zapomniałam ich przytrzymać. Zauważyłam przez szybę, jak jego postać szybko wstaje. Nie myśląc dalej wzięłam nogi za pas.
*.*
Cześć Sakura, jak tam? Dobrze się trzymasz? Nie, zbyt desperacko. Siema Sakurka, może tak wyjdziemy po szkole na miasto i pogadamy? Zbyt na luzie. Cześć Sakura. Musimy pogadać. Ugh, zbyt poważnie. Hinata, co jest z tobą, kurwa, nie tak? Nagle przez przypadek w kogoś uderzyłam. Złapałam szybko równowagę i poprawiając plecak na ramieniu pojrzałam w górę na moją przeszkodę. Zaskoczona spojrzałam na wielką blond czuprynę i niebieskie głębokie oczy. Takie morskie, w których można wręcz utonąć. Zobaczyłam jak te dwie piękne otchłanie się do mnie przybliżają.
-Halo, Hinata? Jesteś tam? – Ocknęłam się patrząc na niego niepewnie. Jego twarz była tak blisko mojej… Poczułam jak moje policzki palą. Och, nie! Znowu to samo!
-Nie powiem Hyuuga. Do twarzy ci w rumieńcach. Wtedy wyglądasz tak… kusząco. – Wyszeptał mi ochrypłym głosem do ucha.
Pieprzona masochistka! Co jest ze mną nie tak? Ile można myśleć o jednym facecie, no bez jaj! To jest doprawdy irytujące, gdy jakaś osoba, na przykład własny prześladowca (!), zajmuje wszystkie twoje myśli, i uwaga – bez twojej zgody! Okej, jest parę aspektów, które przeczą mojej nietolerancji, co do Sasuke. Na przykład to, że z wyglądu jest całkiem znośny…. Jest zabójczo przystojny, dobrze o tym wiesz, kochana. Coś mnie do niego przyciąga, on mnie w pewien niewyjaśniony sposób pociąga… On ocieka seksem, przyznaj to! Ma ciekawe oczy… Ciekawe? One są piękne, mogłabyś w nich utonąć, normalnie się w nich rozpływasz! Ogólnie posturę ma dobrą. Widziałaś go w podkoszulku, ma zajebiste mięśnie – zero tłuszczyku! Mówią, że ma świetne oceny. Jest mego inteligentny, czujesz to.
Z charakteru jest dziwny, arogancki i ma zawyżone ego. I to w nim lubisz! Zamknij się, do cholery! Jak ciebie nie potrzebuję, to akurat jesteś. Moje alter ego, zwane prze mnie Kaen, jest naprawdę natrętne. W głowie znów usłyszałam jej spokojny głos – Lecisz na niego. Wewnętrzna ja wpadła w niepochamowany rechot. I co jeszcze? Może on ma o mnie fantazje? Ha! Dobre sobie. Przechodząc obok starego, zapuszczonego budynku, usłyszałam w jego wnętrzu niepokojące dźwięki. Niepewnie zwróciłam się w jego kierunku. Wspięłam się jednym krokiem na podest omijając trzy schodki. Chwyciłam za starą, pozłacaną klamkę od drzwi wejściowych obcego obiektu i delikatne popchnęłam. Zdziwiona zauważyłam, że po drugiej stronie ciągnącego się korytarza, w nieznanym mi pokoju świeci się światło. Szybkim i przede wszystkim cichym chodem pokonałam dzielącą mnie odległość od obiektu mojego zainteresowania. Przez zniekształcona szybkę w drzwiach zauważyłam jakąś wysoką męską postać uderzającą w, zapewne, worek treningowy. Zacisnęłam powieki walcząc sama ze sobą. Znając siebie, wpadnę przez to w kłopoty. Moja ciekawość… jest teraz taka duża! Matko, dlaczego jestem taka wścibska? Chwyciłam za klamkę i najdelikatniej jak tylko potrafiłam uchyliłam minimalnie drzwi. Zamarłam. No nie – jęknęłam w myślach. Jego postać już mnie dosłownie prześladuje. Mój wzrok przyciągnął ruch jego niesamowicie napiętych mięśni. Dotarło do mnie. On… Jest w połowie nagi! On nie ma koszulki! O mój Boże. Nie mogłam pokonać siły kierunku mojego spojrzenia. Jego klatka piersiowa, brzuch. Jejku. Ale on jest wysportowany. Kropelki potu, które wytyczały szlaki na jego gorącym ciele tylko podnosiły moją temperaturę. Jego chaotycznie roztrzepane włosy, mimo, że przyklejały się do jego czoła, wciąż wyglądały nienagannie, jakby perfekcje w każdym stopniu miał w genach. Niepokojące. Jest tak przystojny, że aż to jest nieprawdopodobne! Czy ja właśnie?.. Tak, wreszcie to przyznałaś. Spojrzałam na jego twarz wykrzywioną w grymasie. Jest czymś strapiony, ale czym? Nagle nikle się uśmiechnął i runął na ziemie w pozycji siedzącej. Zaczął ciężko oddychać. Sięgną po puszysty materiał i zaczął wycierać swój tors z potu. O matulu. Mój wzrok wodził za jego ręką poruszającą się na mocno wyrzeźbionym i umięśnionym torsie. Przełknęłam głośno ślinę. Moje przyspieszone tętno tak mocno dudniło mi w uszach, że miałam wrażenie, że i on to zaraz usłyszy. Nagle mój obiekt westchnięć poszarzał. Co? Ach, założył szary podkoszulek, który wciąż opinał jego napięte mięśnie. Położył się i zakrył twarz rękoma. Ugh, no ukaż swoje emocje i odsłoń swoją twarz! Nagle usłyszałam jego śmiech. Coś się stało? Nie. Przez przestrzeń między jego palcami zauważyłam delikatny uśmiech. Do moich uszu dobiegł cudowny dźwięk. Tak miękko, z taką ledwo zauważalną radością i równoczesnym smutkiem i niedowierzeniem. Powiedział to z taką czułością oraz delikatną przestrogą dla samego siebie. Ugh, pieprzona poetka. Doszło do mnie CO on powiedział. Sakura. On myśli o mnie! Ja wywołuję u niego te wszystkie emocje! Zdrętwiałam. Usłyszałam głośny trzask drzwi przede mną. Kurde! Z tego wszystkiego zapomniałam ich przytrzymać. Zauważyłam przez szybę, jak jego postać szybko wstaje. Nie myśląc dalej wzięłam nogi za pas.
*.*
Cześć Sakura, jak tam? Dobrze się trzymasz? Nie, zbyt desperacko. Siema Sakurka, może tak wyjdziemy po szkole na miasto i pogadamy? Zbyt na luzie. Cześć Sakura. Musimy pogadać. Ugh, zbyt poważnie. Hinata, co jest z tobą, kurwa, nie tak? Nagle przez przypadek w kogoś uderzyłam. Złapałam szybko równowagę i poprawiając plecak na ramieniu pojrzałam w górę na moją przeszkodę. Zaskoczona spojrzałam na wielką blond czuprynę i niebieskie głębokie oczy. Takie morskie, w których można wręcz utonąć. Zobaczyłam jak te dwie piękne otchłanie się do mnie przybliżają.
-Halo, Hinata? Jesteś tam? – Ocknęłam się patrząc na niego niepewnie. Jego twarz była tak blisko mojej… Poczułam jak moje policzki palą. Och, nie! Znowu to samo!
-Nie powiem Hyuuga. Do twarzy ci w rumieńcach. Wtedy wyglądasz tak… kusząco. – Wyszeptał mi ochrypłym głosem do ucha.
,,Nie ma mowy, nie ma
słów, nie ma nas Niemenów.
Czas muruje usta, oczy tracą blask bez tego,
nie mam nic, bez tego nie ma mnie, jestem pusty w ryj,
daj mi chociaż szept, a już wiem, że to ty.” – Miuosh x Onar – Kilka słów
Czas muruje usta, oczy tracą blask bez tego,
nie mam nic, bez tego nie ma mnie, jestem pusty w ryj,
daj mi chociaż szept, a już wiem, że to ty.” – Miuosh x Onar – Kilka słów
Moje policzki paliły jeszcze mocniej. Kusząco? Zawstydzona
nagle odskoczyłam od niego potykając się o własne nogi. Zaczęłam lecieć do
tyłu. Zacisnęłam mocno powieki czekając na bolesny upadek. Zamiast tego
poczułam.. Ręce obejmujące mnie w pasie. Uchyliłam jedną powiekę i ujrzałam
Naruto. Uśmiechnął się słodko i postawił mnie z powrotem na ziemie. Jejku, jaki
on jest wysportowany! Zaczęło mnie to irytować. W końcu to nie pierwszy raz jak
on tak na mnie naskakuje, za każdym razem mnie zawstydzając.
-Mógłbyś przestać to robić? – Spojrzałam na niego zła. Ten wpierw zaskoczony uśmiechnął się serdecznie.
-Ale co przestać, moja księżniczko? – Usta ułożyły mi się w małą literę ‘o’. Moje policzki znów się zaróżowiły.
-Jak mnie właśnie nazwałeś?
-Moją własną, cudowną księżniczką. A rycerz broni swoich księżniczek. – Spojrzał mi prosto w oczy z taką magią. No tak. Największy chuligan szkolny faktycznie jest waleczny.
-Uzumaki, Ty-ty-ty Głupcze! – Zdenerwowana napowietrzyłam policzki i napięcie się odwróciłam. Zaczęłam śmigać szybkim krokiem w przeciwnym kierunku. Nagle usłyszałam jego słodki krzyk.
-Jesteś taka słodka, gdy się denerwujesz! – Zgarbiłam się jakby chcąc schować się pośród tłumu. Ale nie udało się. Trudno o to, gdy wszyscy się na ciebie patrzą no i jesteś najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Zobaczyłam Sakurę i zaczęłam iść. Zobaczyła mnie i również rozpoczęła wędrówkę w moim kierunku.
-Musimy poważnie pogadać. – Oznajmiłyśmy równocześnie.
*.*
Szkolny korytarz. Stoję przy mojej szafce i poszukuję w niej książek na następną lekcję. Usłyszałam trzask zamykanej szafki. Mojej szafki. Zaskoczona spojrzałam na sprawcę tego haniebnego czynu. Świetnie. Genialnie. Jeszcze tego prześladowcy tutaj brakowało. No jasna cholera! Przestań za mną chodzić, bo się w tobie zakocham! Tego oboje byśmy nie chcieli. Spojrzałam w jego czarne bezdenne oczy i się zapatrzyłam. Znów. Cholera. Przygryzłam policzki w zdenerwowaniu.
-O co chodzi, Sasuke? – Jego imię ledwo przeszło mi przez gardło. Dlaczego to takie zawstydzające? Hym, może, dlatego, że wczoraj wieczorem widziałaś go półnagiego i swoim idealnym wyglądem ośmiela cię nawet teraz. Dzięki, Kaen. Marzyłam byś mnie podsumowała. Zawsze do usług, kochana.
- O nic, alonerze. Przyszedłem cię podrywać. – Spojrzałam na niego zszokowana. Pomijając kwestie jego bezpośredniości. On nazwał mnie Alonerem*.
-Aloner?
-Tak, Aloner. Coś się nie zgadza? – Moja powieka zaczęła niebezpiecznie drgać. Wzięłam głęboki wdech by się uspokoić.
-Okey, Prześladowco. Streszczaj się, bo zaraz mamy lekcję.
-Prześladowca?
-Tak, prześladowca. Coś się nie zgadza? – Zapytała z przekąsem, naśladując jego wcześniejszą wypowiedź. Roześmiał się. Delikatnie, melodyjnie, tak przyjemnie dla ucha.
-Niech będzie, kochanie. Może być prześladowca. – Drgnęłam. Kochanie? Nazwał mnie… Kochaniem? Te słowa z jego ust są tym, na co… tak naprawdę czekałam.
-Mógłbyś przestać to robić? – Spojrzałam na niego zła. Ten wpierw zaskoczony uśmiechnął się serdecznie.
-Ale co przestać, moja księżniczko? – Usta ułożyły mi się w małą literę ‘o’. Moje policzki znów się zaróżowiły.
-Jak mnie właśnie nazwałeś?
-Moją własną, cudowną księżniczką. A rycerz broni swoich księżniczek. – Spojrzał mi prosto w oczy z taką magią. No tak. Największy chuligan szkolny faktycznie jest waleczny.
-Uzumaki, Ty-ty-ty Głupcze! – Zdenerwowana napowietrzyłam policzki i napięcie się odwróciłam. Zaczęłam śmigać szybkim krokiem w przeciwnym kierunku. Nagle usłyszałam jego słodki krzyk.
-Jesteś taka słodka, gdy się denerwujesz! – Zgarbiłam się jakby chcąc schować się pośród tłumu. Ale nie udało się. Trudno o to, gdy wszyscy się na ciebie patrzą no i jesteś najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Zobaczyłam Sakurę i zaczęłam iść. Zobaczyła mnie i również rozpoczęła wędrówkę w moim kierunku.
-Musimy poważnie pogadać. – Oznajmiłyśmy równocześnie.
*.*
Szkolny korytarz. Stoję przy mojej szafce i poszukuję w niej książek na następną lekcję. Usłyszałam trzask zamykanej szafki. Mojej szafki. Zaskoczona spojrzałam na sprawcę tego haniebnego czynu. Świetnie. Genialnie. Jeszcze tego prześladowcy tutaj brakowało. No jasna cholera! Przestań za mną chodzić, bo się w tobie zakocham! Tego oboje byśmy nie chcieli. Spojrzałam w jego czarne bezdenne oczy i się zapatrzyłam. Znów. Cholera. Przygryzłam policzki w zdenerwowaniu.
-O co chodzi, Sasuke? – Jego imię ledwo przeszło mi przez gardło. Dlaczego to takie zawstydzające? Hym, może, dlatego, że wczoraj wieczorem widziałaś go półnagiego i swoim idealnym wyglądem ośmiela cię nawet teraz. Dzięki, Kaen. Marzyłam byś mnie podsumowała. Zawsze do usług, kochana.
- O nic, alonerze. Przyszedłem cię podrywać. – Spojrzałam na niego zszokowana. Pomijając kwestie jego bezpośredniości. On nazwał mnie Alonerem*.
-Aloner?
-Tak, Aloner. Coś się nie zgadza? – Moja powieka zaczęła niebezpiecznie drgać. Wzięłam głęboki wdech by się uspokoić.
-Okey, Prześladowco. Streszczaj się, bo zaraz mamy lekcję.
-Prześladowca?
-Tak, prześladowca. Coś się nie zgadza? – Zapytała z przekąsem, naśladując jego wcześniejszą wypowiedź. Roześmiał się. Delikatnie, melodyjnie, tak przyjemnie dla ucha.
-Niech będzie, kochanie. Może być prześladowca. – Drgnęłam. Kochanie? Nazwał mnie… Kochaniem? Te słowa z jego ust są tym, na co… tak naprawdę czekałam.
,,Te kilka słów może
być droższe niż pieniądze,
słodsze niż cukier i coś na co dzisiaj mam ochotę.
Może być lepsze niż jutro i pojutrze.
Chcę je tylko usłyszeć, a potem mogę umrzeć.” – Miuosh x Onar – Kilka słów.
Zauważyłam Hinatę idącą w moim kierunku. Nie wiedząc, co powiedzieć Sasuke, zawstydzona ruszyłam w stronę Hinaty. Kiedy byłyśmy już wystraczająco blisko siebie postanowiłam.
-Musimy poważnie pogadać. – Oznajmiłyśmy równocześnie.
*.*
Siedzieliśmy w klasie na języku japońskim. Znudzony lekcją odwróciłem się do tyłu. Uśmiechnąłem się widząc Sakurę wpatrzoną w krajobraz za oknem. Standardowo ze słuchawkami w uszach.
Nagle drzwi do Sali otworzyły się przerywając wykład Ino Yamanaki na temat Pozytywizmu. W drzwiach stanął mój braciszek.
- Wybacz Ino, że przerywam ci lekcję, ale proszę ciebie i Sakurę Haruno na chwilę na rozmowę. – Szybko odwróciłem się w stronę Sakury, która oczywiście nawet nic nie zauważyła pozostając w swoim świecie rozmyślań. Korzystając z tego, że Itachi wciąż gadał z belferką nabazgrałem parę słów na kartce, wyrwałem ją, zgniotłem i szybko rzuciłem w Haruno. Ocknęła się i spojrzała na mnie niezrozumiale. Pokazałem palcem w dół, by spojrzała na swoją ławkę. Rozwinęła mój liścik, uśmiechnęła się i zarazem zmarszczyła brwi zastanawiając się, co chce dyrektor.
Wyciągnęła słuchawki z uszu, wstała z krzesła i podeszła do brata i Yamanaki, by potem w trójkę wyjść na korytarz. Teraz narodziło się w mojej głowie pytanie. Co zrobić z tym fantem? To nie przypadek, że wzięli Sakurę i na pewno to nie jest drobnostka, skoro sam Itachi po nią przyszedł. Przyszedł osobiście, by nikogo innego nie wtajemniczać? Może to ma coś wspólnego z wyraźnymi pustymi lukami w jej danych ucznia? Musze się tego dowiedzieć.
(Aloner*- Samotnik z ang.)
Od Autorki:
Nienawidzi mnie świat, nienawidzi mnie greenlan, nienawidzi mnie komputer, nienawidzicie mnie wy. Jestem straszna, okropna, głupia, naiwna i mogę z czystym sumieniem napisać – suka. Obiecałam wcześniej rozdział. A tu, jak na złość odłączyli całą ulicę od netu, a potem laptop mi nawalił. Miałam okazję zobaczyć stan blogów tylko z komputera koleżanki. Myślałam, że wybuchnę.
Mam nadzieję, że mój występek i usterka zostaną wybaczone!. Amen!. T.T
Ale w końcu jest! Mam nadzieję, że się podobają wam moje wypociny Q.Q Biorę się KOŃCZNIE rozdziału na Wojnie Domowej – ss. KOCHAM WAS WY MOJE PYSZCZKI KOCHANE <3 ( zrobiłam się słłłłłłłitaśśśna). Piss.
słodsze niż cukier i coś na co dzisiaj mam ochotę.
Może być lepsze niż jutro i pojutrze.
Chcę je tylko usłyszeć, a potem mogę umrzeć.” – Miuosh x Onar – Kilka słów.
Zauważyłam Hinatę idącą w moim kierunku. Nie wiedząc, co powiedzieć Sasuke, zawstydzona ruszyłam w stronę Hinaty. Kiedy byłyśmy już wystraczająco blisko siebie postanowiłam.
-Musimy poważnie pogadać. – Oznajmiłyśmy równocześnie.
*.*
Siedzieliśmy w klasie na języku japońskim. Znudzony lekcją odwróciłem się do tyłu. Uśmiechnąłem się widząc Sakurę wpatrzoną w krajobraz za oknem. Standardowo ze słuchawkami w uszach.
Nagle drzwi do Sali otworzyły się przerywając wykład Ino Yamanaki na temat Pozytywizmu. W drzwiach stanął mój braciszek.
- Wybacz Ino, że przerywam ci lekcję, ale proszę ciebie i Sakurę Haruno na chwilę na rozmowę. – Szybko odwróciłem się w stronę Sakury, która oczywiście nawet nic nie zauważyła pozostając w swoim świecie rozmyślań. Korzystając z tego, że Itachi wciąż gadał z belferką nabazgrałem parę słów na kartce, wyrwałem ją, zgniotłem i szybko rzuciłem w Haruno. Ocknęła się i spojrzała na mnie niezrozumiale. Pokazałem palcem w dół, by spojrzała na swoją ławkę. Rozwinęła mój liścik, uśmiechnęła się i zarazem zmarszczyła brwi zastanawiając się, co chce dyrektor.
Wyciągnęła słuchawki z uszu, wstała z krzesła i podeszła do brata i Yamanaki, by potem w trójkę wyjść na korytarz. Teraz narodziło się w mojej głowie pytanie. Co zrobić z tym fantem? To nie przypadek, że wzięli Sakurę i na pewno to nie jest drobnostka, skoro sam Itachi po nią przyszedł. Przyszedł osobiście, by nikogo innego nie wtajemniczać? Może to ma coś wspólnego z wyraźnymi pustymi lukami w jej danych ucznia? Musze się tego dowiedzieć.
(Aloner*- Samotnik z ang.)
Od Autorki:
Nienawidzi mnie świat, nienawidzi mnie greenlan, nienawidzi mnie komputer, nienawidzicie mnie wy. Jestem straszna, okropna, głupia, naiwna i mogę z czystym sumieniem napisać – suka. Obiecałam wcześniej rozdział. A tu, jak na złość odłączyli całą ulicę od netu, a potem laptop mi nawalił. Miałam okazję zobaczyć stan blogów tylko z komputera koleżanki. Myślałam, że wybuchnę.
Mam nadzieję, że mój występek i usterka zostaną wybaczone!. Amen!. T.T
Ale w końcu jest! Mam nadzieję, że się podobają wam moje wypociny Q.Q Biorę się KOŃCZNIE rozdziału na Wojnie Domowej – ss. KOCHAM WAS WY MOJE PYSZCZKI KOCHANE <3 ( zrobiłam się słłłłłłłitaśśśna). Piss.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytany, więc teraz czas na komentarz. Nie martw się nie wszyscy Cię nienawidzą, a Cię lubię. :D [I nie martw się, nie jesteś taka [przynajmniej ja tak uważam.].] By Twe winy zostały wybaczone potrzebna jest pokuta. No to z miłą chęcią ją wymyślę. By Twe grzechy zostały wybaczone musisz następne rozdziały napisać szybciutko. ^^ Tak ja daję rozgrzeszenia. :D
UsuńNo, ale przechodząc do rozdziału. Awww.... ^ω^ Brak słów, bo Palina nie umie się teraz wyrazić jak bardzo jej się on podobał. Saske taki szeksi [On zawsze taki jest[,ale to oczywista sprawa]]. <3 I się zakochał w Sakurci. <3 I bez koszulki był. <3 Sasuke bez koszuli aww.... ^ω^ Sakura nie mogła wyjść mu z głowy.
Sakura i jej alter ego. Miło, że dała mu imię. Kean zawsze powie prawdę, a już w szczególności Sakurze. Kłótnia ze swym alter ego zawsze jest okej. Ono zawsze ma racje. A Sakura musi się przyznać, że Sasuke siedzi jej w głowie. Przecież on jest jej prześladowcą. <3
Sasuke i jego podryw. <3 On powinien zostać mistrzem flirtu. ^>^ I tak każdy wie, że on nim jest. <3
Naruto i Hinata? Hmmm Hinata nawet ciekawą postacią tu jest, ale i tak jej nie lubię. Żeby Naruto kogoś innego wybrał. No na przykład taką Ino. Ale i tak ciekawi mnie o czym musiały pogadać i to 2 razy.
Itaś, Itaś po co on przyszedł, po Sakurcie. Saske szpieg się tego dowie. 8) Ale chyba się domyślam czemu oby dwie tam musiały pójść. Ja wiem, że to jest sprawa z tym nagraniem.
Rozdział jak zwykle mnie zachwycił i sprawił jeszcze większą ciekawość dalszych losów. Już nie wspominając o monetach SasuSaku. Tylko trochę był on, za krótki.
Z niecierpliwością wyczekuję dalszych rozdziałów.
Życzę dużo weny i miłych wakacji. ;3
Pozdrawiam cieplutko. <3
Palina aa
Witam!
OdpowiedzUsuńNowa (spóźniona) czytelniczka stawia się na posterunku! Nie skomentowałam niczego wcześniej, bo dopiero dziś wstąpiłam na Lapidarium, dostrzegając tytuł Twojego bloga. Od razu mówię, że jestem (za)miła i nie "usłyszysz" ode mnie żadnych słów krytyki xdd. Poza tym moje wymagania co do opowiadań nigdy nie zaliczały się do wysokich, więc nawet (w oczach kogoś o bardziej wygurowanych wymaganiach) zwykły chłam jest w stanie mnie wciągnąć i zaintrygować. Od razu także ostrzegam, że jeżeli dalej będziesz pisać spodziewaj się moich komentarzy pod każdą notką ^^. Ale dość o mnie - czas przejść do bloga.
Wiem, że tematyka historii utrzymana jest raczej w ciemniejszych barwach, ale ja zabiłam je bo jako podkład muzyczny włączyłam najmniej odpowiednią piosenkę, a mianowicie stare, dobre "Girls I Wanna Have Fun"! Jestem beznadziejna? Jak najbardziej.
Sakura - typowa samotniczka po przejściach, która do pewnego stopnia przypomina mi mnie. Zdziwiła mnie oziębłość jej matki. Czy tuż po śmierci ojca mamusia nie powinna być nadopiekuńcza, byleby nie stracić jedynej pamiątki po ukochanym - własnej córki? To nie jest w porządku.
Co do naszego kochanego Sasucza - przyznam, że jego zainytrygowanie Sakurą jest godne zawodowego prześladowcy xD.
Sytuacja Hinaty i Naruto w tym przypadku jest odwrotna - to Naruciak lata za Hiną, a nie odwrotnie. Niespodziewałam się tego. Przywykłam już do jej roli cichej wielbicielki, ale to miła odmiana ^^.
Czekan na kolejny rozdział, przy którym (prędzej czy później [ale raczej później xdd]) spodziewaj się komentarza!
Weny!
ShoriChan
Ps. Sorki za błędy (jeżeli jakieś się trafiły).
Cudowny rozdział. Niesamowite, mam wrażenie, żessię zakochałam, nie to nie wrażenie!!! Ja naprawdę się zakochałam. Czuję się dziwnie np. Jak bym jadła bardzo smaczne ciastko i zabrano by mi je w najlepszym momencie. Życzę weny i przepraszam, że z anonima ( jestem nowa i postanowiłłam komentować od tego rozdziału)
OdpowiedzUsuńLiv.ekk~
Ej, ej, ej, co to za obijanie?! Nie ma notki już prawie rok?! To chyba jakies jaja! Masz tak zajebistego bloga i nagle wielka pauza? Bez żadnego wyjaśnienia? Masz tak wielki talent do pisania i nic...zapadłaś się pod ziemie czy co? Pewnie nie zobaczysz tego komentarza, no ale trudno...po prostu się zbulwersowałam ;D
OdpowiedzUsuń