Wykonała Zochan

sobota, 26 lipca 2014

Każdy jest diabłem. Niektórzy się po prostu lepiej maskują, budząc strach innych. IV



Furia. Nieokiełznana złość, która mną zawładnęła, sprawiła, że musiałem się właśnie wyżywać na paroletnim, zasłużonym worku treningowym. Prawy sierpowy, lewy prosty… Moje serce mocniej zabiły, gdy ją ujrzałem. Cholera! Unik, skłon, podcięcie… Głębokie zielony oczy, które tak niewinnie emanowały smutkiem. Psia mać! Przetrzymanie worka, mocne uderzenie z kolana, a następnie mocne uderzenie boczne. Delikatny, lekko zachrypiały głos, który roznosił się w moim umyśle działając niczym narkotyk. Ja pierdolę! Z bezsilności oparłem wilgotne czoło o czarny materiał, który właśnie został przeze mnie skatowany. Przymknąłem powieki, a mimo to wciąż jej lekko przygarbiona postać siedziała mi w głowie. Westchnąłem zrezygnowany, nie wiedząc, co zrobić. Nie delikatnym ruchem usiadłem na ziemi. Sięgnąłem po mój ręcznik i podkoszulkę. Puszystym materiałem wytarłem z mojego nagiego torsu spływające krople potu. Założyłem szybko szary podkoszulek i położyłem się na plecach chowając twarz w zabandażowanych dłoniach. Relaksacyjnie wziąłem głęboki wdech i wydech. W sumie, jej obraz w mojej głowie nie był taki zły. Lekko zaśmiałem się z moich zdziwaczałych myśli i delikatnie, ale dobitnie wypowiedziałem imię tej zaskakującej Istotki. Nagle usłyszałem za sobą lekki trzask zamykanych drzwi. Cholera! Obróciłem się i nikogo nie zauważyłem. Ktoś mnie widział. Wstałem, podszedłem szybkim krokiem do drzwi i wypatrując przez małą, szybkę w drzwiach, która miała niesymetryczny wzór, starałem się ujrzeć jakąś postać. Niestety – nie powiodło się. Nie mając siły na bieg, westchnąłem i wróciłem się po moją torbę sportową, by następnie skierować się w stronę domu. Sakura… Czemu jej persona zajmowała tyle miejsca w mojej głowie? Dziwne uczucie. Dziwne, ale fajne.


Pieprzona masochistka! Co jest ze mną nie tak? Ile można myśleć o jednym facecie, no bez jaj! To jest doprawdy irytujące, gdy jakaś osoba, na przykład własny prześladowca (!), zajmuje wszystkie twoje myśli, i uwaga – bez twojej zgody! Okej, jest parę aspektów, które przeczą mojej nietolerancji, co do Sasuke. Na przykład to, że z wyglądu jest całkiem znośny…. Jest zabójczo przystojny, dobrze o tym wiesz, kochana. Coś mnie do niego przyciąga, on mnie w pewien niewyjaśniony sposób pociąga… On ocieka seksem, przyznaj to! Ma ciekawe oczy… Ciekawe? One są piękne, mogłabyś w nich utonąć, normalnie się w nich rozpływasz! Ogólnie posturę ma dobrą. Widziałaś go w podkoszulku, ma zajebiste mięśnie – zero tłuszczyku! Mówią, że ma świetne oceny. Jest mego inteligentny, czujesz to.
Z charakteru jest dziwny, arogancki i ma zawyżone ego. I to w nim lubisz! Zamknij się, do cholery! Jak ciebie nie potrzebuję, to akurat jesteś. Moje alter ego, zwane prze mnie Kaen,  jest naprawdę natrętne.  W głowie znów usłyszałam jej spokojny głos – Lecisz na niego. Wewnętrzna ja wpadła w niepochamowany rechot. I co jeszcze? Może on ma o mnie fantazje? Ha! Dobre sobie. Przechodząc obok starego, zapuszczonego budynku, usłyszałam w jego wnętrzu niepokojące dźwięki. Niepewnie zwróciłam się w jego kierunku.  Wspięłam się jednym krokiem na podest omijając trzy schodki. Chwyciłam za starą, pozłacaną klamkę od drzwi wejściowych obcego obiektu i delikatne popchnęłam. Zdziwiona zauważyłam, że po drugiej stronie ciągnącego się korytarza, w nieznanym mi pokoju świeci się światło. Szybkim i przede wszystkim cichym chodem pokonałam dzielącą mnie odległość od obiektu mojego zainteresowania. Przez zniekształcona szybkę w drzwiach zauważyłam jakąś wysoką męską postać uderzającą w, zapewne, worek treningowy. Zacisnęłam powieki walcząc sama ze sobą. Znając siebie, wpadnę przez to w kłopoty.  Moja ciekawość… jest teraz taka duża! Matko, dlaczego jestem taka wścibska? Chwyciłam za klamkę i najdelikatniej jak tylko potrafiłam uchyliłam minimalnie drzwi. Zamarłam. No nie – jęknęłam w myślach. Jego postać już mnie dosłownie prześladuje. Mój wzrok przyciągnął ruch jego niesamowicie napiętych mięśni. Dotarło do mnie. On… Jest w połowie nagi! On nie ma koszulki! O mój Boże. Nie mogłam pokonać siły kierunku mojego spojrzenia. Jego klatka piersiowa, brzuch. Jejku. Ale on jest wysportowany. Kropelki potu, które wytyczały szlaki na jego gorącym ciele tylko podnosiły moją temperaturę. Jego chaotycznie roztrzepane włosy, mimo, że przyklejały się do jego czoła, wciąż wyglądały nienagannie, jakby perfekcje w każdym stopniu miał w genach. Niepokojące. Jest tak przystojny, że aż to jest nieprawdopodobne! Czy ja właśnie?.. Tak, wreszcie to przyznałaś. Spojrzałam na jego twarz wykrzywioną w grymasie. Jest czymś strapiony, ale czym? Nagle nikle się uśmiechnął i runął na ziemie w pozycji siedzącej. Zaczął ciężko oddychać. Sięgną po puszysty materiał i zaczął wycierać swój tors z potu. O matulu. Mój wzrok wodził za jego ręką poruszającą się na mocno wyrzeźbionym i umięśnionym torsie. Przełknęłam głośno ślinę. Moje przyspieszone tętno tak mocno dudniło mi w uszach, że miałam wrażenie, że i on to zaraz usłyszy. Nagle mój obiekt westchnięć poszarzał. Co? Ach, założył szary podkoszulek, który wciąż opinał jego napięte mięśnie. Położył się i zakrył twarz rękoma. Ugh, no ukaż swoje emocje i odsłoń swoją twarz! Nagle usłyszałam jego śmiech. Coś się stało? Nie. Przez przestrzeń między jego palcami zauważyłam delikatny uśmiech. Do moich uszu dobiegł cudowny dźwięk. Tak miękko, z taką ledwo zauważalną radością i równoczesnym smutkiem i niedowierzeniem. Powiedział to z taką czułością oraz delikatną przestrogą dla samego siebie. Ugh, pieprzona poetka. Doszło do mnie CO on powiedział. Sakura. On myśli o mnie! Ja wywołuję u niego te wszystkie emocje! Zdrętwiałam. Usłyszałam głośny trzask drzwi przede mną. Kurde! Z tego wszystkiego zapomniałam ich przytrzymać. Zauważyłam przez szybę, jak jego postać szybko wstaje. Nie myśląc dalej wzięłam nogi za pas.

*.*

Cześć Sakura, jak tam? Dobrze się trzymasz? Nie, zbyt desperacko. Siema Sakurka, może tak wyjdziemy po szkole na miasto i pogadamy? Zbyt na luzie. Cześć Sakura. Musimy pogadać. Ugh, zbyt poważnie. Hinata, co jest z tobą, kurwa, nie tak? Nagle przez przypadek w kogoś uderzyłam. Złapałam szybko równowagę i poprawiając plecak na ramieniu pojrzałam w górę na moją przeszkodę.  Zaskoczona spojrzałam na wielką blond czuprynę i niebieskie głębokie oczy. Takie morskie, w których można wręcz utonąć. Zobaczyłam jak te dwie piękne otchłanie się do mnie przybliżają.
-Halo, Hinata? Jesteś tam? – Ocknęłam się patrząc na niego niepewnie. Jego twarz była tak blisko mojej… Poczułam jak moje policzki palą. Och, nie! Znowu to samo!
-Nie powiem Hyuuga. Do twarzy ci w rumieńcach. Wtedy wyglądasz tak… kusząco. – Wyszeptał mi ochrypłym głosem do ucha.

,,Nie ma mowy, nie ma słów, nie ma nas Niemenów.
Czas muruje usta, oczy tracą blask bez tego,
 nie mam nic, bez tego nie ma mnie, jestem pusty w ryj,
daj mi chociaż szept, a już wiem, że to ty
.” – Miuosh x Onar – Kilka słów

Moje policzki paliły jeszcze mocniej. Kusząco? Zawstydzona nagle odskoczyłam od niego potykając się o własne nogi. Zaczęłam lecieć do tyłu. Zacisnęłam mocno powieki czekając na bolesny upadek. Zamiast tego poczułam.. Ręce obejmujące mnie w pasie. Uchyliłam jedną powiekę i ujrzałam Naruto. Uśmiechnął się słodko i postawił mnie z powrotem na ziemie. Jejku, jaki on jest wysportowany! Zaczęło mnie to irytować. W końcu to nie pierwszy raz jak on tak na mnie naskakuje, za każdym razem mnie zawstydzając.
-Mógłbyś przestać to robić? – Spojrzałam na niego zła. Ten wpierw zaskoczony uśmiechnął się serdecznie.
-Ale co przestać, moja księżniczko? – Usta ułożyły mi się w małą literę ‘o’. Moje policzki znów się zaróżowiły.
-Jak mnie właśnie nazwałeś?
-Moją własną, cudowną księżniczką. A rycerz broni swoich księżniczek. – Spojrzał mi prosto w oczy z taką magią. No tak. Największy chuligan szkolny faktycznie jest waleczny.
-Uzumaki, Ty-ty-ty Głupcze! – Zdenerwowana napowietrzyłam policzki i napięcie się odwróciłam.  Zaczęłam śmigać szybkim krokiem w przeciwnym kierunku.  Nagle usłyszałam jego słodki krzyk.
-Jesteś taka słodka, gdy się denerwujesz! – Zgarbiłam się jakby chcąc schować się pośród tłumu. Ale nie udało się. Trudno o to, gdy wszyscy się na ciebie patrzą no i jesteś najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Zobaczyłam Sakurę i zaczęłam iść. Zobaczyła mnie i również rozpoczęła wędrówkę w moim kierunku.
-Musimy poważnie pogadać. – Oznajmiłyśmy równocześnie.

*.*

Szkolny korytarz. Stoję przy mojej szafce i poszukuję w niej książek na następną lekcję. Usłyszałam trzask zamykanej szafki. Mojej szafki. Zaskoczona spojrzałam na sprawcę tego haniebnego czynu. Świetnie. Genialnie. Jeszcze tego prześladowcy tutaj brakowało. No jasna cholera!  Przestań za mną chodzić, bo się w tobie zakocham! Tego oboje byśmy nie chcieli. Spojrzałam w jego czarne bezdenne oczy i się zapatrzyłam. Znów. Cholera. Przygryzłam policzki w zdenerwowaniu.
-O co chodzi, Sasuke? – Jego imię ledwo przeszło mi przez gardło. Dlaczego to takie zawstydzające? Hym, może, dlatego, że wczoraj wieczorem widziałaś go półnagiego i swoim idealnym wyglądem ośmiela cię nawet teraz.  Dzięki, Kaen. Marzyłam byś mnie podsumowała. Zawsze do usług, kochana.
- O nic, alonerze. Przyszedłem cię podrywać. – Spojrzałam na niego zszokowana. Pomijając kwestie jego bezpośredniości. On nazwał mnie Alonerem*.
-Aloner?
-Tak, Aloner. Coś się nie zgadza? – Moja powieka zaczęła niebezpiecznie drgać. Wzięłam głęboki wdech by się uspokoić.
-Okey, Prześladowco. Streszczaj się, bo zaraz mamy lekcję.
-Prześladowca?
-Tak, prześladowca. Coś się nie zgadza? – Zapytała z przekąsem, naśladując jego wcześniejszą wypowiedź. Roześmiał się. Delikatnie, melodyjnie, tak przyjemnie dla ucha.
-Niech będzie, kochanie. Może być prześladowca. – Drgnęłam. Kochanie? Nazwał mnie… Kochaniem? Te słowa z jego ust są tym, na co… tak naprawdę czekałam.

,,Te kilka słów może być droższe niż pieniądze,
słodsze niż cukier i coś na co dzisiaj mam ochotę.
Może być lepsze niż jutro i pojutrze.
Chcę je tylko usłyszeć, a potem mogę umrzeć
.” – Miuosh x Onar – Kilka słów.

Zauważyłam Hinatę idącą w moim kierunku. Nie wiedząc, co powiedzieć Sasuke, zawstydzona ruszyłam w stronę Hinaty. Kiedy byłyśmy już wystraczająco blisko siebie postanowiłam.
-Musimy poważnie pogadać. – Oznajmiłyśmy równocześnie.

*.*

Siedzieliśmy w klasie na języku japońskim. Znudzony lekcją odwróciłem się do tyłu. Uśmiechnąłem się widząc Sakurę wpatrzoną w krajobraz za oknem. Standardowo ze słuchawkami w uszach.
Nagle drzwi do Sali otworzyły się przerywając wykład Ino Yamanaki na temat Pozytywizmu. W drzwiach stanął mój braciszek.
- Wybacz Ino, że przerywam ci lekcję, ale proszę ciebie i Sakurę Haruno na chwilę na rozmowę. – Szybko odwróciłem się w stronę Sakury, która oczywiście nawet nic nie zauważyła pozostając w swoim świecie rozmyślań. Korzystając z tego, że Itachi wciąż gadał z belferką nabazgrałem parę słów na kartce, wyrwałem ją, zgniotłem i szybko rzuciłem w Haruno. Ocknęła się i spojrzała na mnie niezrozumiale. Pokazałem palcem w dół, by spojrzała na swoją ławkę. Rozwinęła mój liścik, uśmiechnęła się i zarazem zmarszczyła brwi zastanawiając się, co chce dyrektor.
Wyciągnęła słuchawki z uszu, wstała z krzesła i podeszła do brata i Yamanaki, by potem w trójkę wyjść na korytarz. Teraz narodziło się w mojej głowie pytanie. Co zrobić z tym fantem? To nie przypadek, że wzięli Sakurę i na pewno to nie jest drobnostka, skoro sam Itachi po nią przyszedł. Przyszedł osobiście, by nikogo innego nie wtajemniczać? Może to ma coś wspólnego z wyraźnymi pustymi lukami w jej danych ucznia? Musze się tego dowiedzieć.
(Aloner*- Samotnik z ang.)

Od Autorki:

Nienawidzi mnie świat, nienawidzi mnie greenlan, nienawidzi mnie komputer, nienawidzicie mnie wy. Jestem straszna, okropna, głupia, naiwna i mogę z czystym sumieniem napisać – suka. Obiecałam wcześniej rozdział. A tu, jak na złość odłączyli całą ulicę od netu, a potem laptop mi nawalił. Miałam okazję zobaczyć stan blogów tylko z komputera koleżanki. Myślałam, że wybuchnę.
Mam nadzieję, że mój występek i usterka zostaną wybaczone!. Amen!. T.T
Ale w końcu jest! Mam nadzieję, że się podobają wam moje wypociny Q.Q Biorę się KOŃCZNIE rozdziału na Wojnie Domowej – ss. KOCHAM WAS WY MOJE PYSZCZKI KOCHANE <3 ( zrobiłam się słłłłłłłitaśśśna). Piss.
Wykonała Zochan